Warszawski areszt w Białołęce uprawia propagandę sukcesu. Strona internetowa tiurmy niemal zachęca: Chodźcie do nas, u nas jest fajnie.
Chwalą się, że są największym aresztem w Europie. Ciekawy powód do dumy. Niewiele brakuje, aby dodali: pały też mamy największe, jak przyłożymy - to popamiętasz, chodźcie do nas.
Zachwalają nawet towarzystwo, które tam siedziało. Wiadomo, wszyscy są niewinni. Proszę bardzo - piszą na portalu - siedzieli Jacek Kuroń, Adam Michnik, Jan Dworak, Władysław Bartoszewski, Bronisław Geremek (wymieniają kilkadziesiąt nazwisk) i byli niewinni.
Czyli do aresztu jakby zapraszali ciebie i mnie, bo jesteśmy niewinni.
Inne walory kazamatów to (achtung, achtung!): nauka. Wszak wyżej wymienieni prowadzili uniwersytet więzienny.
Powołują się na stronie internetowej na nieżyjącego już prezesa Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Marka Nowickiego, który kiedyś powiedział: "Pobyt w tym więzieniu był dla mnie okresem dużego poczucia godności osobistej".
Czy takiej reklamie jest w stanie ktoś się oprzeć? Drobny szczegół, że to było w latach 1981-82. Dlaczego fajnie nie miałoby być dziś.
To, co? Idziemy za kraty? Nawet występują w Białołęce kabarety, jak kabaret "Rak". Jest przyjemnie, wesoło, kulturalnie. Towarzycho niczego sobie. Przynajmniej dzisiaj tam nie ma jeszcze polityków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz