środa, 25 lipca 2012

O. Rydzyka ścigają fiskus i komornicy



PiSowski polityk Janusz Wojciechowski w Brukseli musi coś łykać, albo brać prochy. Inne wytłumaczenie jest, że od urodzenia należy do typu psychologiczno-mentalnego: zakuta pała.

Pisze na blogu, że PiS chciało wnieść do laski marszałkowskiej projekt ustawy o zmianie ustawy o radiofonii i telewizji, ale Ewa Kopacz go odrzuciła.

Po pierwsze, niech pilnuje w PE interesów polskich, albo uczy się języków (w tym języka polskiego, bo kiepsko nim się posługuje). Po drugie, od tego co dzieje się w gmachu przy Wiejskiej są inni politycy, aby informowali, co tam się dzieje. Po trzecie, robić w bambuko to my, a nie nas.

PiS już raz wziął się do ustawy o KRRiT, potem mieliśmy telewizję publiczną Wildsteina i Farfała (ten ostatni: brunatny endek). Takie nam media publiczne zaserwowali, że tylko można było oglądać bliźniaków Kaczyńskich, którzy tak propagowali patriotyzm, że Polakom on dokumentnie obrzydł.

Po czwarte i najważniejsze, PiS z ustawą o mediach chodzi tylko o jedno: jak kuchennym drzwiami wpuścić na cyfrowy multipleks TV Trwam.

Wojciechowski pisze, iż chodzi o opłaty za koncesje, bo mogą się z nich nie wywiązywać ci, którzy dostali miejsca na multipleksie.

Gdyby o. Rydzyk dostał cyfrowy multipleks to z pewnością by nie wywiązał się z opłatami, z tego redemptorysta jest powszechnie znany. Stale go ściga fiskus i komornicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz