sobota, 28 lipca 2012

Młotek na nepotyzm



Młotka na nepotyzm nie posiada minister skarbu Mikołaj Budzanowski.

Taśmy PSL pokazały, jak działa państwo, gdy zmienia się władza. Wygrani biorą wszystko. Przepędzają poprzedników, a swoich obsadzają w spółkach i agencjach, które są we władaniu rządu.

Z PSL występuje jeszcze ten kłopot, że to partia, która wchodzi we wszelkie koalicje, jest najdłużej sprawującym władzę podmiotem politycznym.

Można powiedzieć, że Waldemar Pawlak to ma łeb. Nie wiadomo, czy to łeb nie od parady, czy łeb konia. Nie da się tak łatwo rozpoznać, bo prezes PSL, jak mówi, cedzi słowa. Jest skromnym człowiekiem, niemal niemową.

Budzanowski w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" narzeka na prawo, które pozwala spółkom skarbu państwa tworzyć nowe podmioty: spółki-córki. Należą one do państwa, ale często są zbędnymi podmiotami. To one są zawłaszczane przez nomenklaturę polityków rządzących partii.

Takie jest prawo. Nieprzejrzyste. Trudno wobec tego używać młotka do niszczenia nepotyzmu, gdyż urzędników ministerstwa skarbu musiałoby być wielokrotnie więcej.

Tłumaczenie się Budzanowskiego nie przekonuje. Państwo zbyt dużo posiada spółek, które mogłyby się stać prywatnymi i kłopot byłby z głowy. Inna sprawa, że politycy często idą po władzę, bo wiedzą, że mają czym dzielić.

Polityka nie jest misją, ale spiżarnią pełną fruktów. Politykę coraz rzadziej uprawia się dla obywateli, górę biorą własne potrzeby materialne.

Takie myślenie o rządzeniu państwem powinno być eliminowane. Jeżeli tak się nie stanie, elektorat wypowie się kartką wyborczą.

Od tego jest minister, aby używać młotka na nepotyzm, który jego partyjnym kolegom wybijałby myśl o pasożytowaniu na państwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz