czwartek, 26 lipca 2012

Palikot jedzie po bandzie



Czy Janusz Palikot jedzie po bandzie? Co najmniej, jeżeli nie bardziej. Dla mnie jego oświadczenie, że ma kandydata na premiera, któremu nie oprze się, ani SLD, ani PiS, jest jak posadowienie się na motocyklu i wjazd do beczki śmierci.

Czy to choćby jest w minimalnym stopniu realne? Donald Tusk jest osłabiony, ale nie na tyle, aby odeprzeć te ataki. PO w sondażach przoduje (mimo wszystko), a koalicjant - PSL - przyjmie niemal każdą propozycję Tuska, aby ratować tyłek po aferze z taśmami.

Nie wierzę, aby PiS mogło poprzeć kandydata przedstawionego przez Palikota. Kaczyński wszystko zrobi, by odsunąć Tuska, lecz czy przystanie na propozycje wrogów nr 1 i 2? O, nie! Wiadomo, że tym kandydatem nie będzie Kaczyński, wg prezesa PiS tylko on do tego się nadaje.

Chyba, że Palikot robi wszystkich w bambuko. Ogłosi: Kaczyński jest naszym kandydatem. Toż będzie śmiech na sali sejmowej, w kraju, ale także za granicą

Kaczyński tego się może bać i z pewnością boi. Palikot przygotuje taki happening polityczny, że możemy wszyscy posikać się w majtki.

Jednego Palikotowi nie można odmówić. Stale jest obecny w mediach, ma inicjatywę polityczną. Świetnie opanował arkana piarowskie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz